Zacne Nocowanie: Drogi Marku, przyznaj się, gdzie byłeś na wakacjach? Zaskakują Cię jeszcze góry? Dostrzegłeś coś wyjątkowego?
Marek Mosor (Galeria Widgeta): Bycie na wakacjach kojarzy mi się z czasami, gdy pracowałem na etacie i w okresie wakacyjnym przysługiwał dwutygodniowy urlop. Wyjeżdżało się wtedy na ten czas w jakieś konkretne miejsce. Dziś z żoną prowadzimy własne działalności, więc raczej ograniczamy się do dwu-trzy dniowych wypadów w różnych porach roku. Tak się składa, że jesteśmy zwolennikami zwiedzania, spacerów , nie leżenia na plaży.
W tym roku byliśmy na przykład w Pieninach. Krościenku nad Dunajcem, Szczawnica. Byliśmy z psem, a w tych rejonach nie wszędzie można z psiakami się poruszać. Nie weszliśmy więc na Trzy Korony, ale za to był długi spacer wąwozem Homole, zaliczenie szczytu Wysoka oraz spływ Dunajcem – na tratwę można zabrać psa!
Byliśmy również w Muszynie Zdroju, Krynicy, zaliczyliśmy zjazdy rowerowe z Jaworzyny Krynickiej.
Ponadto robiliśmy różne jednodniowe wypady zwiedzając małopolskie ruiny zamków. Odwiedzając moje rodzinne strony wchodzimy na Szyndzielnię, Klimczok lub jeździmy nad jezioro Żywieckie. Wczoraj na przykład byliśmy na górze Żar.
Pytałeś co fajnego zobaczyłem, za co lubię to miejsce. Ciężko mi wybrać jedno konkretne. Wszystkie te miejsca wśród lasów, gór, jezior i rzek uwielbiam za spokój, ciszę, świeże powietrze, ćwierkanie ptaków
ZN: Wakacyjne wyprawy są inspiracją? Rysujesz w czasie wolnym?
MM: Wakacyjne wyprawy są inspiracją, ale raczej nie rysuję będąc na wakacjach. Jak coś mnie zainspiruj, notuję to sobie w telefonie, po powrocie do domu rysuję. Czasami zabieram jednak ze sobą ołówek i papier, ale tylko raz zdarzyło mi się na wakacjach rysować. Było to na Cyprze, w Ayia Napa. Zrobiłem 2, może 3 obrazki o stereotypowych „Grażynach’ i „Januszach” za granicą, wśród palm. Nie, nie spotkałem tam takich ludzi, ale wyobraziłem sobie, jakby się zachowali, gdyby tam byli.
ZN: Najzabawniejsza sytuacja w czasie wakacji to?
MM: Jedyne co mi przychodzi do głowy w tej chwili to spontaniczny wypad na drugi koniec Polski. Na Mazury. Któregoś dnia z kumplem siedząc sobie przy piwku pomyśleliśmy, ze można by się gdzieś wybrać. No i wyszło, że jedziemy na Mazury. Szybko skoczyliśmy do domów po jakieś rzeczy, pieniądze i na dworzec. Planowaliśmy zatrzymać się w Warszawie, ale wylądowaliśmy nieco dalej, bo przespaliśmy stację. Mi ktoś nożem wyciął dziurę w kieszeni i zabrał telefon podczas snu. Dwie godziny powrotu do Warszawy, zwiedzanie, szukanie noclegu, potem jazda do Białegostoku. Tam noc na dworcu, bo ostatni pociąg uciekł. W nocy chowanie się przed sporą grupą tamtejszych kibiców. Jak w końcu dotarliśmy na te Mazury, wyglądaliśmy jak jakieś menele. Nie było nam wtedy wesoło, ale jak dziś wspominam, to mnie to bawi. Było to kilkanaście lat temu. Dziś jednak wolę zaplanowane wyjazdy.
ZN: Marku, od kiedy rysujesz zawodowo? Lubiłeś plastykę i czy chodziłeś na kółko tematyczne?
MM: Pierwsze zlecenia miałem jakoś w okolicach 2007 roku. Były to grafiki na strony internetowe. Debiut prasowy miałem w 2012 roku. Moje rysunki pojawiły się w nieistniejącym już „Dobrym Humorze”, w tygodniku „“Powiat Chrzanów” oraz w „Gazecie Śląskiej”. Później przez rok publikowałem w dwutygodniku „Gazeta Obywatelska – Prawda jest ciekawa”, po czym przeszedłem do pisma o nazwie „Uważam Rze”. Przez lata tworzyłem do różnych czasopism, ale była to praca dorywcza. Dopiero w 2018 założyłem własną działalność, jako grafik komputerowy.
Plastykę lubiłem, ale raczej nie przykładałem się do rysunków narzuconych przez panią nauczycielkę. Co trzeba było narysować, narysowałem na szybko. Następnie rysowałem komiksy o moim kumplu z ławki, a on z kolei rysował na mój temat. Później przekazywaliśmy sobie te komiksy. Nigdy nie chodziłem na żadne kółko tematyczne. Jestem samoukiem.
ZN: Chciałbyś mieć zaczarowany ołówek? Ja chętnie, ale miałbym wtedy najbrzydsze auto na osiedlu, hehe. A Ty co byś namalował?
MM: Namalowałbym drugi zaczarowany ołówek, którym namalowałbym trzeci na wypadek, gdybym dwa poprzednie zgubił. Potem bym pomyślał, co rysować dalej.
ZN: Ulubiona tematyka Twoich rysunków? Chyba mocno lubisz metalowców, księży i beneficjentów programu 500+.
MM: Metalowców i księży dość często rysowałem w szkole na lekcjach. Metalowców, bo na tej muzie się wychowałem, a księża pojawiali się w rysunkach, bo z metalowcami się bardzo „lubią”. Wiele rysunków miałem, na których metalowiec spotyka księdza i wynika konflikt. Do dziś obie te grupy chętnie rysuję.
Beneficjenci 500+ pojawiali się tez u mnie od dawna, tylko wtedy nie było jeszcze 500+, nie było określeń „sebixy”, „karyny”. Natomiast patologia była. Były puste panienki i łysi dresiarze. Nie mam ulubionej tematyki. Im coś mnie bardziej rozbawi, tym chętniej to rysuję.
ZN: A jak to się stało, że znalazłeś się w ministerialnej księdze za dwie i pół bańki?
MM: Słyszałem o tym, że rząd wydał 2,5 mln na poszukiwanie memów, które w prześmiewczy sposób ukazują chrześcijaństwo, ale jakoś się tymnie interesowałem. Pewnego dnia jakoś przypadkiem natrafiłem na link do tej księgi. Wszedłem i wśród wielu rysunków, memów znalazłem też
cztery swoje. Dwa w oryginalnej wersji, w dwóch jakiś twórca memów dokleił własne słowa do bohaterów moich obrazków. Rysunki namierzyli na antyklerykalnych stronach facebookowch. Takie źródło przy nich wpisali ludzie od pana Ziobro.
Faktycznie w księdze można znaleźć ostre antychrześcijańskie treści, jednak spora część to dowcipy o księżach. Jeden z moich rysunków przedstawiał rozmowę biznesmena z księdzem. Pierwszy mówi „Dorobiłem się na boku”, drugi „Dorobiłem się na Bogu”.
Nazwać to antychrześcijaństwem to przesada, a jeszcze większa wydać na coś takiego 2,5 mlm zł z naszych podatków. Zrobiłbym im zbiór memów znalezionych w sieci dużo taniej. Tak więc, panowie z rządu, jeżeli natraficie na naszą rozmowę na Zacnym Nocowaniu i planujecie wydać drugą część tej ministerialnej księgi, to polecam się.
ZN: Wyślij CV do Ministerstwa. Prasa drukowana chętnie do Ciebie pisze? Masz dużo zleceń? I czy była sytuacja, w której odmówiłeś narysowania jakiegoś obrazka?
MM: Są pisma, z którymi mam stałą współpracę. W niektórych miewam swoją rubrykę. Czasem pojawiają się nowe. Potrzebują rysunek, dwa.
Kiedyś raczej miałem całkowicie wolną rękę. Rysowałem, co chciałem. Teraz coraz częściej mam do wykonania ilustracje pod konkretne artykuły, ale to ja decyduję jak dany temat przedstawię. Raz miałem sytuację, że odmówiłem. Portal chętnie odwiedzany, ale rysunek miał polegać na tym, ze miał uderzyć w osobę, której poglądy mi wtedy odpowiadały i nie chciałem by mnie kojarzono jako jej przeciwnika.
ZN: Zajmujesz się także ilustrowaniem książek, tworzeniem grafik do gier karcianych, stron internetowych. Jest coś, czego nie robisz?
MM: Ilustrowałem książki, tworzyłem banery reklamowe, nadruki na kubki, koszulki, różne inne gadżety, infografiki, kartki okolicznościowe, plakaty. Rysowałem indywidualne karykatury, dla zwykłych zjadaczy chleba, a nawet dla znanych polityków, tworzyłem też proste animacje. Czego nie robię? Chyba tylko tatuaży. Nic innego mi w tej chwili do głowy nie przychodzi.
ZN: Masz niezliczoną liczbę nagród i wyróżnień. Masz jeszcze miejsce na ścianie ? Która jest dla Ciebie najcenniejsza i dlaczego?
Nie jest taka niezliczona. Gdy mieszkałem w Bielsku-Białej, miałem kilka powieszonych na ścianie. Teraz mam je gdzieś w półce schowane. Oprócz dyplomów są też różne certyfikaty, podziękowania za udział w jakiejś wystawie. Zza granicy przychodzą mailem. Kiedyś to wszystko wydrukuję, powieszę. Niedawno skończyliśmy remont w naszym domu, trzeba jakoś ściany zapełnić. Nie wiem, którą uznać za najcenniejszą. Pewnie debiut. I Miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Satyrycznym “Biały Miś” – Radzyń Podlaski – 2011, ale dlatego, że to właśnie debiut, jeżeli chodzi o konkursy.
ZN: Wróćmy do tematyki wakacyjnej. W Twoich rysunkach zdecydowanie częściej w tle pojawiają się góry, aniżeli morze. Nie lubisz parawanów i drących się bąbelków?
MM: Dlatego, że z gór pochodzę. Naturalne było da mnie zawsze, ze na horyzoncie są góry. Jak wyjeżdżałem gdzieś dalej w Polskę, gdzie nie było gór, wydawało mi się dziwnie. Tak pusto, nijako.
Nie lubię parawanów, drących się bąbelków i sebixów na plaży, choć wiem, ze nie tylko tacy tam jeżdżą. Wolę jednak góry, bo tam przyjeżdżają inni ludzie, albo po prostu klimat tak na nich wpływa, ze zachowują się zupełnie inaczej.
ZN: Co Cię jeszcze wkurza w zwiedzaniu Polski?
MM: Chyba widok rzuconej gdzieś puszki, opakowania po chipsach, butelki w lesie lub gdzieś na łące.
ZN: Tak, śmieci to plaga. Co pijesz, gdy rysujesz? Kawa, herbata, piwo czy Absynth?
Co mam pod ręką. Alkohol zdarzy się, ale bardzo rzadko i w małej ilości. Jakieś piwko w upalne dni, nie więcej. Ciężko rysowałoby się pod wpływem alkoholu. Na ogół rano wypijam kawę, później mineralna, jakiś sok, zioła, herbata.
ZN: Dziękuję za możliwość porozmawiania. Jeżeli o czymś zapomniałem, to teraz masz nieograniczoną liczbę czasu.
MM: Ciężko jest mi sobie przypomnieć o czym Ty zapomniałeś (śmiech). A tak serio, również dziękuję za rozmowę, być może w przyszłości wydarzy się cos ciekawego w moim życiu, chętnie opowiem, jeżeli będzie okazja. Zapraszam również zainteresowanych moją twórczością do współpracy. Łatwo mnie można namierzyć w sieci.
Polecam góry, przyrodę, ruch na świeżym powietrzu. Pozdrawiam czytelników Zacnego Nocowania!
Marek Mosor – Galeria Widgeta
Tel. 505-419-685
e-mail: mwidget@gmail.com