Dom nad Wodospadem – wywiad

Zacne Nocowanie: Dzień dobry Pani Aleksandro. Nie będę pudrować, bo nie mam tego w naturze, ale sposób w jaki nas Pani przywitała, nadaje się do odznaczenia Orderem Uśmiechu.

Aleksandra Mokosa: Odkąd pojawiliśmy się w Międzygórzu naszym priorytetem było rozwinięcie gastronomii i dołożyliśmy wszelkich starań, aby właśnie tak było. Nie ukrywam, że na chwilę obecną restauracja cieszy się dużym powodzeniem. Staramy się zadbać się o to, aby turyści po wyprawach górskich syto i smacznie się najedli.

ZN: Siedzimy w pięknej sali, gdzie dominuje drewno, kominek rozgrzewa zziębniętych turystów. Nie ma jeszcze pory obiadowej, a tutaj większość stolików jest już zajęta. Taki standard? Codzienność?

AM: Przez te 11 lat od kiedy tutaj jesteśmy, sytuacja bardzo się zmieniła. Kiedyś pracowaliśmy intensywnie przez 2 miesiące w roku, natomiast od kilku lat sytuacja diametralnie się zmieniła, pracujemy intensywnie 10 miesięcy, a pozostałe 2 miesiące są luźniejsze. Najbardziej cieszy nas to, że mamy klientów, którzy chętnie do nas wracają.

ZN: Przyzwyczaiła się już Pani, że drzwi się nie zamykają?

AM: Nie zamykające się drzwi są zwieńczeniem naszych wieloletnich starań.

ZN: Ogromnym atutem Domu nad Wodospadem jest jego usytuowanie. Trzeba przyznać, że woda spadająca z progu szerokiego na 3 metry i zmierzająca w dół, z hukiem, w kierunku kotła eworsyjnego, robi spore wrażenie.

AM: Wielkość wodospadu po powodzi zmniejszyła się, jednakże miejsce nie straciło na wartości i zainteresowaniu. Nie ukrywam, iż projekt renowacji całego terenu przy wodospadzie przeprowadzony przez nadleśnictwo wniósł wiele dobrego i magicznie dopieściło to miejsce. Jeśli macie możliwość, przyjedźcie tutaj również zimą, aby ujrzeć wokół kaskady ciekawy lodospad.

ZN: Wspomniała Pani, że nie wszyscy turyści chcą nocować od strony wodospadu. Jakieś inne specjalne życzenia, które ze szczerym uśmiechem zrealizowaliście?

AM: Tak, grupa klientów jest mocno podzielona. Cześć ludzi uwielbia szum wodospadu, który dobrze na nich wpływa, natomiast cześć gości woli pokoje od drugiej strony, gdyż szum wodospadu nie pozwala im zasnąć. Poza tym część gości lubi wykąpać się w wannie, inni zaś wolą szybki prysznic. Ważne jest również ułożenie łóżek, gdyż nie wszystkie małżeństwa lubią spać w jednym łóżku (śmiech).

ZN: Porozmawiajmy chwilę o historii tego domu – powstał w 1871 roku i służył, jako gospoda, nota bene pierwsza w okolicy. Ponoć specjalnością były pstrągi. A dzisiaj?

AM: Historia tego miejsca ma dla nas ogromne znaczenie. Restauracja nazywała się Zur Forelle – Pod Pstrągiem, z uwagi na to, że w rzece Wilczki były pstrągi. My do dzisiaj staramy się utrzymać tą tradycje, dlatego jednym z najlepiej sprzedających się dań, jest właśnie pstrąg, który zawsze jest świeży. Ryb nie mrozimy, co przekłada się na ich wyśmienite walory kulinarne.

ZN: W latach 50-tych był tutaj dom wczasowy dla leśników, a później już hotel, który co jakiś czas zmieniał tylko nazwę.

AM: Obiekt zmieniał właścicieli natomiast zawsze szczycił się powodzeniem. Od 27 lat jest w posiadaniu naszej rodziny i mocno dbamy o to, aby poziom naszych usług został na jak najwyższym poziomie.

ZN: Domyślam się, że początki były trudne. Obiekt trzeba było dostosować do obowiązujących standardów. Mam rację?

AM: Tak, jak najbardziej. Obiekt wymagał ogromnych nakładów finansowych i pracy, aby wyglądał tak jak dzisiaj. Przez te 11 lat wyremontowane zostały wszystkie pokoje, wymienione łazienki, okna, elewacja, kuchnia, instalacje, kotłownia, piec, restauracja. Obiekt przeszedł kapitalny remont. Wcześniej pokoje przypominały standard schroniska i przyjmowane były najczęściej grupy. Natomiast naszym celem był klient indywidualny i zmieniliśmy obiekt według tych standardów.

ZN: Czy w czasie remontów znalazła Pani jakieś skarby? Stare mapy, książki, plany?

AM: Starych map i planów niestety nie znaleźliśmy. Odkryliśmy stary poniemiecki napis „toiletten”, który oczywiście został zachowany.

ZN: Środki unijne pomogły w realizacji przedsięwzięcia?

AM: Tak, korzystaliśmy z dofinansowania unijnego przy naszym największym remoncie, podczas wymiany ogrzewania oraz elewacji budynku.

ZN: Obecnie Dom nad Wodospadem, to 50 miejsc noclegowych. Ile to pokoi i co je wyróżnia? Bo mnie osobiście urzeka widok z okna i ten szumiący wodospad. Łóżko też wygodne. Nie mówiąc o przestronnej łazience. Ptaszki śpiewają, że remontowała je Pani osobiście, wg własne konceptu.

AM: Faktycznie są dwa pokoje, w których z teściową układałyśmy na lustrze łazienkowym ramę kamienną, natomiast reszta prac została wykonana przez firmy budowlane. Remontując obiekt kierowaliśmy się tym co nas otacza, czyli kamień, drewno i szkło imitujące wodę. Była to inspiracja architekta Krzysztofa Małachowskiego, którą się zaraziliśmy i wiernie kontynuujemy. Posiadamy 24 pokoje oraz salę seminaryjna, która pomieści 50 osób.

ZN: Jestem również miło zaskoczony ilością piw regionalnych. Chętnie po nie sięgają turyści?

AM: Bardzo chętnie, we wszystkim co robimy staramy się wspierać ludzi, którzy nas otaczają. Naszym zadaniem było wprowadzenie produktów regionalnych do obiegu. Goście lubią produkty regionalne, a piwo z etykietą „Domu Nad Wodospadem” często kupowane jest jako pamiątka.

ZN: Dostrzegam też wiele lokalnych pamiątek, a nawet pocztówki i znaczki. A przed wejściem skrzynkę na listy. Niby archaizm, ale ludzie tego szukają. Facebook nie oddaje tradycyjnej pocztówki. To się ceni. Mam wrażenie, że jest Pani pięknym łącznikiem przeszłości z teraźniejszością. Znaleźć złoty środek w dzisiejszych czasach, to niezwykła umiejętność.

AM: W dobie internetu często zapominamy o możliwości życzeń, pozdrowień  na kartce pocztowej. Jednak gdy jest taka możliwość okazuje się, ze mnóstwo ludzi z tego korzysta. Międzygórze jest specyficzną miejscowością, która cieszy się powodzeniem właśnie z uwagi na jej dziewiczość – niekomercjalność. U nas nie przeważają neony ani żaden plastik. Staramy pokazać się to co piękne i naturalne.

ZN: Znajduje Pani chwilę dla siebie? Na odpoczynek? Na ucieczkę do innego regionu Polski lub dalej, gdzieś w świat?

AM: Jestem tego zdania, że aby stworzyć coś fajnego potrzebny jest spokój ducha i poukładane życie prywatne. Trzeba zadbać o siebie i o swoich najbliższych by w zgodzie z własnym sumieniem tworzyć coś wyjątkowego i przekazywać tą dobra energię dalej.

ZN: Zawsze chciałem zadać to pytanie – jak to jest jechać do innego miejsca noclegowego, mając samemu taki obiekt? Skupia się Pani na odpoczynku, czy jednak mózg pracuje na obrotach audytora?

AM: Skupiam się na odpoczynku, jednakże często obserwuje system pracy u innych ludzi. Z każdej podróży staram się wynieść coś dobrego, jestem otwarta na wiedzę i na świat, ale uważam też, że z każdego wyjazdu wracam bogatsza o jakieś doświadczenie.

ZN: Robi się już tłocznie w rezerwacjach na Boże Narodzenie i Sylwestra?

AM: Boże Narodzenie i Sylwester są od kilku lat wyprzedawane z rocznym wyprzedzeniem. Bardzo często goście wyjeżdżający po turnusie świątecznym rezerwują pobyt na kolejny rok. Od kilku lat przy stole Wigilijnym bardzo rzadko spotyka się nowe twarze. Dochodzi nawet do sytuacji, że goście zaprzyjaźniają się i spotykają się w okresie świątecznym właśnie u nas.

ZN: Plany na przyszłość?

Plany i pomysły końca nie maja, myślimy o rozbudowie obiektu oraz poszerzeniu części gastronomicznej. Więcej szczegółów nie chce zdradzać, wszystko wyjdzie w swoim czasie.

ZN: Dziękuję za długą rozmowę. I proszę nauczyć mnie takiego uśmiechu 🙂

Ocena: 6/6 Zacnych

Dom nad Wodospadem

ul. Wojska Polskiego 12

57-514 Międzygórze

(+48) 74 813 51 20

www.miedzygorze.net