Mirosław Górka: Pani Agato, kolejny weekend za nami. Goście z Laby wyjechali zrelaksowani, a na Pani twarzy nie znika uśmiech.
Agata Jasińska: Mam naturę po moim ojcu – na mojej twarzy, często gości uśmiech. Lubię cieszyć się życiem i czerpię z tego energię.
MG: Kiedy zrodził się pomysł, aby mieć Labę na Chechle? I dlaczego Pani entuzjazm jest tak zaraźliwy?
AG: Od wielu lat byliśmy szczęśliwymi posiadaczami takiego samego domku i co roku, kiedy tylko pojawiały się pierwsze sygnały wiosny, pakowaliśmy bagaże wszystkich domowników i na całe lato uciekaliśmy z miasta do lasu. Kiedy nadeszła okazja zakupu działki sąsiadów, nie wahaliśmy się ani chwili.
Ich wiadomość o sprzedaży domku zaskoczyła nas, nie było na niego konkretnego planu. Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy stracić szansy na powiększenie naszej dotychczasowej oazy.
Z tak z pomysłu na większą oazę dla nas, powstał pomysł na Labę, a potem pomysł, gonił kolejny pomysł… i tak znaleźliśmy się w tym miejscu. Życie lubi zaskakiwać, a ja szczerze uwielbiam miejsce, w którym się aktualnie znajdujemy.
MG: Dużym atutem tego miejsca jest czystość wody. Pierwsza klasa, to marzenie wielu ośrodków nad linią brzegową. A tutaj proszę – Mazury na Górnym Śląsku.
AG: Śląsk wbrew wyobrażeniom jest zaopatrzony w kilka fajnych jezior, nad którymi można się zrelaksować. Jezioro Chechło-Nakło to obowiązkowa miejscówka spotkań okolicznych mieszkańców, a latem podstawowe miejsce do zażywania kąpieli słonecznych.
MG: Wspomniała Pani o wielu rezerwacjach turystów z zagranicy. Głównie z Niemiec. Skąd jeszcze przyjeżdżają goście?
AG: Wielkim zaskoczeniem dla nas było to, iż wielu naszych gości przyjeżdża do nas z Niemiec, gonią ich Warszawiacy, a podium zamykają mieszkańcy Wrocławia. Oczywiście mamy też gości z innych miejsc, ale trzeba przyznać, że te 3 lokalizacje wiodą prym.
MG: Rozumiem, że bariery językowej nie ma? O pobyt spokojnie mogą pytać plemiona Amazonii?
AG: Z gośćmi z zagranicy porozumiewam się po angielsku, większość mówi bardzo płynnie i nie było do tej pory żadnego problemu. Jestem jednak dość ekspresyjna, jeśli zabraknie nam słów, dopowiemy językiem ciało-migowym.
MG: Zwiedziła Pani spory kawałek, zawodowo obleciała kilka razy nasz glob. Jednak Laba Na Chechle to Pani miejsce na ziemi. Co jest takiego magicznego tutaj?
AG: Byłam kiedyś stewardessą, wiem, że na świecie istnieją miejsca, które na sam widok zapierają dech w piersi, jednak dopiero w tym miejscu, odnalazłam swój spokój. Budzę się przy śpiewie ptaków, z widokiem na las, który w zależności od pory dnia i pogody, zmienia swój nastrój diametralnie. Stąpam gołymi stopami po mokrej trawie i delektuję się ciszą. Nasze miejsce położone jest praktycznie tuż przy jeziorze, a jednak nie jesteśmy widoczni dla spacerowiczów, można się tu poczuć naprawdę komfortowo…
MG: Moim hasłem dla tego miejsca byłyby słowa: Tu i teraz. Prawda, że ładnie i trafnie?
Tu i teraz – fajne – “wyłącz się”, reszta jest nieważna. Jesteś tylko Ty – tu i teraz.
MG: Skupmy się na domku – wejście przeszklone, lustrzane. Refleksy słońca, cienie drzew. W środku przytulnie i ciepło. Czuć tutaj Pani rękę. Mamy rację?
AG: Jestem ekspresyjną i eklektyczną osobą, uwielbiam rzeczy oryginalne i nieoczywiste. Bardzo zależało mi aby przenieść do Laby mój charakter, abym mogła się w pełni z tym miejscem utożsamiać. Nie umiem udawać. Nie chciałam kolejnego “hotelowego” wystroju wnętrz, nastawionego na typową masówkę… Jeśli wnętrze zwraca uwagę, to oto właśnie chodziło.
MG: Na gości czekają soczyste jabłka i kultowe szkloki. Przez żołądek do serca?
AG: Każdego z naszych gości witamy kultowymi śląskimi szklokami, tak aby poczuli klimat regionu. Jeśli goście dodatkowo są z zagranicy witamy ich jakimiś polskimi lokalnymi przysmakami.. raz są to polskie jabłka, raz sery od okolicznego producenta, a raz typowo polska… wódka.
MG: Ludzie pytają o szkloki? Szczególnie Ci spoza Śląska?
AG: Trzeba przyznać, że goście spoza Śląska poznają szkloki dopiero przy okazji noclegu u nas, ale zawsze o nie pytają przy pożegnaniu. Te cukierki, w zależności od smaku, mają zabawne nazwy i zwracają uwagę większości.
MG: Kącik z książkami, to głównie tytuły z Tarnowskich Gór. Macie tam atrakcję na poziomie Unesco. Słów kilka o tym miejscu i pozostałych atrakcjach?
AG: Laba leży nad samym jeziorem, jednak niedaleko od niej można znaleźć na prawdę fajne atrakcje turystyczne. Rzut beretem, bo tylko jakieś 7 km od nas, można zwiedzić pierwszą nie lada gratkę – Zabytkową Kopalnię Srebra w Tarnowskich Górach – w ciągu kilku stuleci na obecnych terenach miasta wydrążono ok. 20 000 szybów, 150 km chodników i kilkadziesiąt kilometrów sztolni odwadniających.
9 lipca 2017 roku podziemia te wraz z systemami odwadniania, infrastrukturą wodociągową, a także licznymi krajobrazami kulturowymi, trafiły na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jadąc dalej, wgłęb Śląska, można zobaczyć kolejne prawdziwe turystyczne perełeczki, nie tylko te tradycyjne – górnicze. W naszej małej biblioteczce przygotowaliśmy kilka pozycji, które podpowiedzą niezorientowanym, co można u nas zobaczyć.
MG: Piętro Laby na Chechle to wygodne łóżka i możliwość podglądania przyrody. Mógłbym nie schodzić na dół. Goście mają ulubiony kąt w domku?
AG: Piętro domku jest bardzo kameralne i przytulne, ale większość gości chwali sobie nasz przestronny taras, na którym przesiadują podobno nawet wtedy, kiedy warunki ku temu nie sprzyjają. Salon z przeszkloną ścianą też robi dobrą robotę. Jednak jestem przekonana, że ulubionym miejscem wypoczynku gości jest sauna oraz gorąca balia ogrodowa dostępna dla gości na ich wyłączność przez 24h/dobę.
MG: Bardzo szybko sobie to zwizualizowałem. Tak, to byłoby moje miejsce. Na dworze sauna i jacuzzi. Lubicie rozpieszczać gości, prawda?
AG: Zanim ruszyliśmy marzyłam o tym by goście, którzy nas odwiedzą, przy wyjeździe powiedzieli, że znaleźli oazę i przez wszystkie dni pobytu nie musieli się nigdzie ruszać, że daliśmy im wszystko, co było potrzebne do spędzenia kilku dni w spokoju. Muszę nieskromnie stwierdzić, że marzenie się już spełniło, a ruszyliśmy dopiero zeszłego października. Cudowne uczucie, kiedy wiesz, że ktoś podziela twoją fascynację miejscem, które kochasz.
MG: Jeżeli ktoś jeszcze jest niezdecydowany na rezerwację miejsca w Labie na Chechle, to ma Pani teraz niepowtarzalną okazję, aby zrobić niezłego zamieszania marketingowego.
AG: Chcesz zapomnieć na chwilę o świecie pełnym pośpiechu? Chcesz by budził Cię zapach i śpiew lasu? A może marzysz o relaksie w saunie i kąpieli w gorącej balii pośród drzew? U nas czeka Cię prawdziwa Laba…Laba na Chechle! Sam sprawdź jak niewiele trzeba, by przenieść się do zupełnie innego świata. Niby tak blisko, a jednak tak daleko..
MG: Czy ja o czymś zapomniałem? Dziękuję za rozmowę.
AG: Jestem dosyć obrotną kobietą, ale samemu się wszystkiego nie da zrobić, dlatego nie sposób tu nie wspomnieć, o moim mężu Piotrze, który jest niezastąpiony w rozwiązywaniu spraw technicznych i wspieraniu mnie kiedy przychodzi taka konieczność. Chciałam mu w tym miejscu podziękować i przybić mu solidną piątkę. Udało nam się urzeczywistnić nasze marzenie, jestem z nas super dumna.
Więcej informacji o Labie na Chechle znajdziecie tutaj