Pasieka Smakulskich – wywiad

Mirosław Górka: Dzień dobry Panie Piotrze, spotykamy się w budynku, który zachwyca nie tylko architekturą, ale również zapachami. Proszę opowiedzieć nieco więcej o tym miejscu.

Piotr Smakulski: Bardzo mi miło. Siedzimy w miejscu, które kilkanaście miesięcy temu było stodołą. Lubię remontować stare miejsca zamiast budować nowe. Takie miejsca posiadają coś niezwykłego, duszę.

MG: Zwraca tutaj uwagę liczba książek i materiałów dydaktycznych. Rozumiem, że wymiar edukacyjny ma dla was duże znaczenie i stanowi ważny element działalności.

PS: Tak, edukacja to jeden z filarów naszej działalności. Jest nam bliska ponieważ dzięki niej się poznaliśmy. Lubimy uczyć i chcielibyśmy u dzieci zaszczepić wrażliwość na otaczający nas świat już od najmłodszych lat. A dorosłych zachęcić do bycia pszczelarzem i pomóc im w rozpoczęciu.

MG: Kto najczęściej was odwiedza? Odnoszę wrażenie, że dużą grupę stanowią dzieci w wieku szkolnym. Mam rację?

PS: To zależy. Jeśli chodzi o noclegi to najczęściej przyjeżdżają do nas turyści zwiedzający Dolinę Baryczy. Grupy warsztatowe to najczęściej dzieci i rodziny.

MG: Dzieci chętnie słuchają opowieści o pasiece, pszczołach, miodzie? Przychodząc do was dysponują jakąkolwiek wiedzą w tym zakresie?

PS: Staramy się, żeby nasze warsztaty nie były sztampowym opowiadaniem o tym, że pszczoły są ważne bo zapylają kwiaty itd. To zostało już powiedziane tak często, że zostaje puszczone mimo uszu. Na naszych warsztatach staramy się zainspirować światem pszczół. Dzieci chętnie słuchają starej wiedzy przedstawionej w nowy sposób. Poziom ich wiedzy jest zróżnicowany. Pewne jest natomiast, że im grupa wie więcej, tym bardziej podobają im się warsztaty i chętniej angażują się w rozmowę.

MG: A co z dorosłymi? Powielają błędy dotyczące np. faktu, że miód powstaje z pyłku?

PS: Dorośli mają dość małą wiedzę na temat świata pszczół. Często to dzieci mają większą wiedzę. Oczywiście są osoby, które wiedzą więcej ponieważ interesują ich takie tematy. Wtedy można bardziej zagłębić się w tematykę i opowiadać o coraz bardziej niezwykłych rzeczach jakie dzieją się w ulu.

MG: Niedawno wydaliście książkę – przeglądam ją i jestem mile zaskoczony. Kolorowo i merytorycznie, a co najważniejsze, dostosowane do wieku czytelnika.

PS: Tak, książka jest zwieńczeniem warsztatów online, które zrobiliśmy w 2020 r. Był to początek zdalnego nauczania. Nie każda szkoła była jeszcze na to przygotowana i oglądalność była tak duża (25 tys. oglądających na żywo od początku do końca odcinek Skarby ula), że zainspirowało nas to do napisania książki. Minął prawie rok, zanim doszło do jej wydania. Dzięki ilustratorce Magdzie Węgierskiej-Akinmolayan zrobiliśmy to, bo bez niej możliwe, że książka nadal by czekała na lepsze czasy.

MG: Wróćmy na chwilkę do początku Pasieki u Smakulskich. Skąd pomysł? To tradycje rodzinne?

PS: I tak i nie. Mój tata jest pszczelarzem, ale mnie przez całe młodzieńcze życie to nie interesowało. Za dużo było mówienia o tym w sposób mało interesujący. Dopiero kilka lat temu tata przemycił żonie książkę Fenomen pszczół miodnych, która zmieniła nasze myślenie. Mieszkaliśmy wtedy we Wrocławiu i postanowiliśmy się przeprowadzić do mojej miejscowości rodzinnej. Tu chcieliśmy zrobić coś co obojgu nam będzie dawało satysfakcję i przyjemność. Tak powstała przestrzeń, w której i mali i duzi mogą spróbować rzemieślniczego miodu, wziąć udział w warsztatach pszczelarskich i odpocząć od szybkiego tempa życia.

MG: A jak się Pan odnajduje w tej rzeczywistości? Do niedawna dbał Pan o kwestie techniczne w dużej korporacji, a teraz pochyla się Pan nad ulami i dba o pszczoły.

PS: Wspaniale, umiejętności, które nabyłem podczas pracy w korporacji zostały, a napięcie z tym związane minęły. Znajomi błędnie sądzą, że teraz nie mam stresu. Prawda jest taka, że stres jest, ale krótkotrwały i mog bardziej wpływać na jego przyczyny. Mogę je zmieniać. Mam możliwość wyboru tego co i jak robię. Odnajduję się bardzo dobrze.

MG: Ile macie uli i jak to się przekłada na liczebność pszczół?

PS: Mamy około 85 uli (raz więcej, raz mniej). Przekłada się to na około 4 250 000 pszczół.

MG: Co dzisiaj jest największym zagrożeniem dla pszczół?

PS: To samo co od samego początku ich istnienia – klimat i człowiek. Jeśli chodzi o klimat to mimo wszystko patrzę optymistycznie ponieważ pszczoły przeżyły już 100 mln lat i jakoś sobie z tym klimatem radziły. Trzeba tez pamiętać, że zmiany klimatu są na tyle stopniowe, że pszczoły maja możliwość przystosowywania się do nich.

Natomiast działalność człowieka nie napawa już takim optymizmem. Nasza ekspansja planety sprawia, że dla pszczół jest coraz mniej miejsca.

MG: Powiedział Pan coś bardzo ważnego, do czego muszę wrócić, że nie ma człowieka, który nie lubi miodu, gdyż nie poznał tak naprawdę swojego smaku. Ja szczerze powiem, ze jestem oczarowany smakiem lawendy.

PS: Aż tak radykalnie tego nie ujmuję, choć rzeczywiście życie pokazuje, że osoby, które nie lubią miodu, mogą nie lubić tego, który próbowały do tej pory. Problemem jest wrzucanie miodów do jednego worka.

Są setki serów i wędlin, a jednak kiedy coś nam nie smakuje, to nie stwierdzamy, mhm, nie, serów i wędlin nie lubię w ogóle.

Natomiast bardzo często spotykam się z takimi stwierdzeniami w przypadku miodów. Po czym osoby te próbują czegoś innego i stwierdzają, że rzeczywiście to im smakuje.

MG: Miejsca noclegowe, to kolejny element waszej działalności. Jaką ilością miejsc dysponujecie? Co oferujecie?

PS: Mamy 18 miejsc noclegowych i z moich wyliczeń wychodzi, że na każdą z nich przypada 150 m2 działki na zewnątrz. Podczas pobytu u nas można wziąć udział w warsztatach pszczelarskich lub skorzystać z uloterapii – domku do inhalacji. To miejsce bardzo często odwiedzane przez naszych gości.

MG: Teraz, gdy rozmawiamy zjeżdżają się goście, de facto same kobiety. Czyżby wieczór panieński?

Tak, dzisiaj mamy wieczór panieński, który zdarza się nam raz na jakiś czas. Bez względu na ilość zarezerwowanych miejsc blokujemy wtedy cały budynek. Zależy nam na komforcie wszystkich gości. Dzięki temu panny mogą czuć się swobodnie, a potencjalni goście nie są niepokojeni hałasem. To jedna z tych sytuacji, kiedy możemy zmieniać czynniki, które mogą nas stresować. Czy nam się to opłaca? Nie, ale warto.

MG: A jakie jeszcze grupy społeczne do Was docierają? Można to w jakiś sposób pokategoryzować?

PS: To jak pytanie o naszego docelowego klienta. Zapraszamy i przyjeżdżają do nas rodziny z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym oraz rowerzyści. Czasem przyjeżdżają do nas osoby, które potrzebują odpoczynku i będąc u nas nie planują już żadnych wycieczek.

MG: Województwa, które liderują w odwiedzinach Pasieki u Smakulskich?

PS: W zależności od celu podróży: dolnośląskie, łódzkie, śląskie i wielkopolskie. Mazowieckie też nie jest rzadkością.

MG: Plany na przyszłość?

Są, w październiku tego roku wydajemy kurs online Jak zostać pszczelarzem i prowadzić pasiekę, w którego zakresie jest także 2 dniowa praktyka w pasiece.

Chcielibyśmy pomóc innym zostać pszczelarzami, ponieważ świat potrzebuje wielu pszczelarzy, a nie kilku małych.

W zakresie produktów planujemy zwiększyć produkcję ziołomiodu lawendowego i w końcu zacząć robić miód pitny na skalę, która umożliwi nam podzielić się nim z innymi.

MG: Dziękuję za rozmowę i zabranie mnie w cudowny świat pszczół.

PS: Dziękuję za odwiedzimy. Zawsze miło nam, kiedy przyjmujemy osoby, które przyjechały do nas, a nie tylko na nocleg.

Nasza ocena: 6/6 zacnych

Pasieka Smakulskich

ul. 40-lecia 9
63-920 Pakosław

biuro@pasiekasmakulskich.pl

tel. 606 797 815

Noclegi:

tel. 662 235 524

www.pasiekasmakulskich.pl

Piotr Smakulski