Las się żyje – wywiad

Mirosław Górka: Dzień dobry Pani Katarzyno, prawda, że to będzie piękny dzień?

Kasia Stępniak: Dzień dobry. Prawda, bo w końcu po całym ulewnym tygodniu wyszło piękne słońce.

MG: Żyje Pani lasem, więc z dużym prawdopodobieństwem także cyklami przyrodniczymi. Trafiłem? 

KS: Rytm życia na wsi wyznaczają pory roku. Ja jestem wiejska baba, więc się temu cyklowi poddaję z szacunku do natury i kultury. Wiosna, lato i jesień są więc dość intensywne, zima natomiast to czas regeneracji i odpoczynku.

MG: Nasi przodkowie mawiali, że gdy nadejdzie wrzesień, rolnik ma zawsze pełną kieszeń. Jakby to przenieść na Pani biznes, to chyba nie do końca jest to trafna alegoria?  

KS: Wrzesień następuje po wysokim sezonie turystycznym, więc ta kieszeń faktycznie pozornie może wydawać się pełna. Niestety szybko potem okazuje się, że pełna być przestaje, bo przez dziurę ucieka gorsz na opał zimowy, przegląd komina, rachunki, inwestycje. Dodatkowo trzeba zabezpieczyć finanse na podatek i ZUS w niskim sezonie w rezultacie czego dochodu wychodzi mniej niż zero.

MG: Na domiar złego w pasie nadgranicznym wprowadzono stan wyjątkowy. Co prawda gmina, w której usytuowany jest „Las się żyje”, nie jest ujęta w dokumencie rządowym, ale domyślam się, że telefony się urywają? Odczuwa to Pani w jakikolwiek sposób?

KS: Odczuwam to bardziej osobiście, niż biznesowo. Obecnie mieszkam we wsi objętej owym stanem. Pod nazwą wsi napiętnowali nas tabliczką „Obszar objęty stanem wyjątkowym”. Przez 30 dni będą sprawdzać każdego wjeżdżającego do strefy przygranicznej. Przypuszczam, że z czasem będzie to uciążliwe zarówno dla nas – mieszkańców, jak i dla samych kontrolujących. Całe szczęście Las położony jest około 40km od granicy, więc póki co pozostaje strefą bezpieczną, jednak nie wiadomo co przyniesie czas. Niestety moi znajomi nie mieli tyle szczęścia i musieli odwołać wszystkie wrześniowe rezerwacje.

MG: Kto Panią najczęściej odwiedza i dlaczego?

KS: Las się Żyje wybierają najczęściej mieszkańcy dużych miast. Przypuszczam, że wynika to z trybu życia jaki duże miasto na nich wymusza. Las ma właściwości terapeutyczne, więc dużo osób jest tu głównie po to by odpocząć i nieświadomie poddać się lasoterapii. Znaczna część Gości podkreśla to, że w końcu mogła odpocząć i w pełni się zrelaksować, przemyśleć swoje sprawy, czy po prostu przeczytać książkę. Ja sama jak pierwszy raz przyjechałam do lasu poczułam tą magię i energię i choć mijają już 3 lata od zakupu siedliska to nadal znajduję w nim miejsce odpoczynku, bo wszystkie problemy zdają się zostawać gdzieś za lasem.

MG: Miejsce dla leniuchów, uciekających z miejskiego zgiełku, czy jednak dla osób bardziej aktywnych, kochających biegać, jeździć na rowerze, pływając kajakiem, itd.

KS: Dla jednych i drugich. Pierwsi zostaną na polanie, pójdą na spacer po lesie, zatopią się w książce lub będą chwytać promienie słońca leżąc na hamaku. Aktywni ruszą trasą Green Velo, pobiegną w ultra maratonie nadbużańskim lub wezmą udziału w rok rocznie odbywającym się spływie kajakowym 500 kajaków. Znajdzie się też coś dla miłośników zwiedzania i smakowania, bo nadbużańskie Podlasie bogate jest w niesamowite miejsca i pyszną kuchnię. Krótko mówiąc – dla każdego coś dobrego.

MG: Mnie osobiście takie miejsca urzekają i chętnie je odwiedzam. Może wynika to z faktu, że mocno interesują się historią naszych przodków. I tutaj, zadam pytanie, które chodzi mi po głowie od początku naszej rozmowy – dlaczego w książkach do historii, na poziomie podstawowym, czasy sprzed chrztu potraktowane są wybiórczo, jakby nie było w ogóle pogan, Światowida lub Peruna.

KS: Może po to, żeby się nie wydało ile w nas zostało z tej rodzimej kultury? Przecież większość świąt chrześcijańskich to zaadoptowane święta pogańskie. Wchodząc w kulturę Słowian nowa religia musiała jakoś się w nią wkupić, uczynić ją bardziej przystępną lokalnym mieszkańcom. Zapożyczenia takie sprawiały, że nawet opornym łatwiej było to przełknąć a z czasem jak widać całkowicie zostało to zatarte, choć na Podlasiu nadal ta dzika słowiańskość potrafi mocno kontrastować.

MG: Mawiają, że każdy kto odwiedzi „Las się żyje” zaczyna śpiewać czysto i przenikliwie. Wszakże, jak szefowa używa białego śpiewu, to trudno się dziwić takiej zmianie wokalnej u gości 😉

KS: Co prawda dotychczas tylko raz robiliśmy warsztaty śpiewu białego, ale najwidoczniej tak się po tym lesie poniosło, że gdzieś się jeszcze echem odbija i Goście podłapują. Śpiew towarzyszy nam w każdej chwili w życiu, tak jak kiedyś naszym babkom – podczas zabawy i podczas pracy, to chyba już uzależnienie

MG: Jest Pani bardzo aktywną kobietą, trudno zliczyć wszystkie inicjatywy, więc skupmy się na tych najważniejszych. Przy okazji, znajduje Pani czas dla siebie? Tylko i wyłącznie dla siebie?

KS: Niestety na całe trzy lata las pochłonął mnie bez reszty, ale tak to jest jak się wszystko chce robić samemu. Od zeszłego roku po długiej przerwie wróciłam do śpiewania i obiecałam sobie, że w tym roku od połowy września poszukam równowagi między biznesem a życiem prywatnym no i że w końcu zapiszę się do fryzjera. 😉

MG: Stwierdziła Pani, że „Las się Żyje” to z pewnością nie miejsce dla każdego, bywalec hoteli z opcją all Inclusive z pewnością będzie u mnie nieszczęśliwy. A może jednak były jakieś wyjątkowi od reguły?

KS: Przyznam się bez bicia, że to trochę straszak na stałych bywalców wyjazdów z pakietem all inclusive. Pracowałam przez jakiś czas w biurze podróży, sama byłam organizatorem wycieczek i wiem, że absolutnie nie da się porównać wynajmu samodzielnego domku u nas w kraju z hotelem 5* w Turcji. Stąd ten zapis. Odwiedzają mnie skrajnie różne osoby, takie po których w życiu bym się nie spodziewała, że są miłośnikami natury, lub, że potrafią na poziomie mistrzowskim obsługiwać piec kaflowy. Goście nieustannie zaskakują, dlatego nie oceniam nikogo z góry. Mam jednak intuicję, która często mi podpowiada, że ktoś coś kombinuje i faktycznie niemal zawsze są to trafne przeczucia.

MG: Las się Żyje położone jest w środku lasu, z dala od cywilizacji i zgiełku. To chyba dobre miejsce na reset od mediów społecznościowych i ogólnie wirtualnego świata?

KS: I tu Pana zaskoczę. Od dwóch lat mamy w lesie Internety! Na życzenie Gościa udostępniam takie magiczne pudełko, które robi Internet. To wyjście naprzeciw tym, którzy mają swoje firmy lub muszą pracować zdalnie. Dwa lata temu, aby mieć Internet musiałam podłączony telefon do komputera wystawiać za okno na grabiach a większe pliki jeździłam wysyłać stając na parkingu jednego z hipermarketów w oddalonym 7 km mieście.

MG: Czytając ofertę „Las się żyje” można rzecz – jest wszystko. Pomagacie nawet w zaręczynach. Brzmi frapująco 😉

KS: Prawie wszystko, choć ofertę i udogodnienia na bieżąco uzupełniamy. Nie na możliwości organizacji u nas wesela, urodzin czy wieczoru kawalerskiego, ale zaręczyny – jak najbardziej! Dlaczego? Z kilku powodów – las to miejsce bytowania zwierząt, więc nie chcemy niepokoić ich hałasami imprezy. Zależy nam na tym, by obiekt był kameralny, by był miejscem odpoczynku. Romantyczny leśny nastrój, który u nas panuje z pewnością sprzyja zaręczynom, rocznicom czy romantycznym wypadom tylko we dwoje 😊

MG: Wydarzenie z „Las się żyje”, które w sposób szczególny utkwiło Pani w pamięci?

KS: To jak w zeszłym roku 80 litrów wody z bojlera walnęło nam prosto w twarze, jak próbowaliśmy go naprawić. Aha, było wtedy na dworze -20 stopni 😀 Wracając do domu zesztywniały nam ubrania.

MG: Za chwilkę mamy przesilenie jesienne, dnia będzie ubywało, więc czy taka sama zależność występuje w rezerwacji noclegów? A może się mylę? Chciałbym się mylić.

KS: Mamy nadzieję, że będzie Pan się mylił. Póki co wrzesień i październik zarezerwowane mamy w połowie. Jesień i zima to niezwykle magiczny czas w lesie, więc z pewnością przyciągnie miłośników grzybów i kominkowego chilloutu.

MG: Czy o czymś nie wspomniałem? Może coś ważnego chciałaby Pani dodać?

KS: Chciałam dodać, że w następnym roku las mocno się zmieni. Rozwijamy Leśniczówkę, zajmiemy się infrastrukturą wokół chaty i planujemy do oferty dorzucić różnego typu warsztaty związane z naturą i kulturą ludową Podlasia. I to chyba byłoby na tyle jeśli chodzi o tą moją równowagę  i mniejszą ilość pracy 😉

MG: Dziękuję za możliwość rozmowy. Życzę samych sukcesów.

KS: Również dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam z lasu!

Las się Żyje

Bujaki 46

17-312 Drohiczyn

+48 575 305 888

www.lassiezyje.pl