Chrobacza Łąka z początkiem jesieni

Początek jesieni to świetny czas na górskie wędrówki. Świadoma swoich sił i słabości, w tym roku wybrałam z grupą przyjaciół Beskid Mały. Wejście na Chrobaczą  Łąkę do najłatwiejszych nie należało, jednak z uwagi na przepiękne widoki, warto było trochę się zmęczyć. Dobrze.

Ze względu na spokój psychiczny moich współtowarzyszy, przyznam z ręką na sercu że przysłówek “trochę” nie jest do końca adekwatny. Podejście było bardzo strome. Ratowały nas jednak, w miarę gęsto rozlokowane kapliczki, przy których jakieś dobre anioły postawiły ławeczki. Zbierając siły przy kolejnych rzeźbach i obrazach niezidentyfikowanych świętach, mój agnostycyzm przeszedł poważną próbę. Na szczycie Chrobaczej Łąki ( 828 m n.p.m) na turystów czeka schronisko, widok na Jezioro Międzybrodzkie, na Górę Żar, a przy dobrej pogodzie, jeżeli wierzyć przewodnikom nawet na Tatry. Tego ostatniego cudu nie udało nam się dostrzec ze względu na zalewający oczy pot.

Szczyt Chrobaczej Łąki pomimo nazwy jest dosyć mocno zadrzewiony, więc tym samym zacieniony, co pozwoliło na odpoczynek i nabranie sił na zejście. Zejście postanowiliśmy sobie nieco skrócić, co okazało się niezbyt trafionym pomysłem. Krócej owszem było, ale jeszcze bardziej stromo. Ogromny stres  w czasie zejścia, jakiego doznałyśmy wraz z przyjaciółką, spotęgowany był świadomością, iż gazety wydane kolejnego dnia mogły napisać o tragicznej śmierci kobiet w górach. Co gorsza kobiet w średnim wieku….

Dla wielbicieli opuszczonych budynków, niewątpliwą atrakcją na trasie, będzie eksploracja starego, wiejskiego domostwa z gospodarstwem rolnym. Mnogość pozostawionych sprzętów domowych oraz gospodarczych zrobiła na nas ogromne wrażenie. Przez moment tak organoleptycznie poczułam obecność dawnych gospodarzy, że obawiałam się wbitych w plecy wideł, acz innego narzędzia rolniczego.

Wycieczkę zakończyliśmy zjedzeniem pysznej ryby, w bardzo przystępnej cenie, w Tawernie pod Żaglem w miejscowości Międzybrodzie Bialskie, oraz krótkim “rejsem” rowerkiem wodnym po Jeziorze Międzybrodzkim. Nie udało nam się wypożyczyć, ku rozpaczy jednego z członków naszej wyprawy (płci męskiej) roweru w kształcie różowego garbusa. Mimo tej niedogodności, wycieczkę możemy uznać za bardzo udaną. Polecam Beskid Mały, wejście na Chrobaczą Łąkę. A także zejście – trzymając się  wyznaczonego szlaku oczywiście.

Autor: Katarzyna Piekorz