Podróże koleją to nie tylko sposób na przemieszczanie się, ale też pasja, styl życia i niezliczone przygody. Konduktor Przemek, znany w sieci miłośnik kolei, opowiada nam o swoich trasach, ulubionych miejscach na nocleg i niezwykłych historiach z pracy na torach. Czy noc w wagonie sypialnym to rzeczywiście zacne nocowanie? Jakie przygody czekają na konduktorów podczas służby? Zapraszamy do lektury wywiadu, który wciągnie Was niczym najlepsza podróż kolejowa.

Zacne Nocowanie: Jakie są Twoje aktualne podróże? Dokąd ostatnio prowadziły Twoje kolejowe szlaki?
Przemysław Brych: Ostatnio miałem bardzo mało czasu na prywatne podróże, ale w pracy najczęściej jeżdżę na trasie Kraków Główny – Bielsko-Biała Główna. Poza tym w pracy możecie mnie także zobaczyć na trasach z Krakowa do Katowic, Wolbromia, Czechowic-Dziedzic i Podłęża przez Nową Hutę. Z prywatnych podróży to pociągiem byłem ostatnio w Czarnogórze, a po Czarnogórze samolotem w Paryżu i pociągiem w Giżycku, skąd pojechałem na agroturystykę do Kalu koło Węgorzewa.

Zacne Nocowanie: Gdzie najczęściej nocują konduktorzy w trasie? Czy macie swoje sprawdzone, zacne miejscówki?
Przemysław Brych: W pracy mamy specjalne przystosowane do tego pomieszczenia i np. po przyjeździe do Krakowa ostatnim pociągiem po 23, czekamy do 4 rano na kolejny, ale to nie jest tak, że my śpimy. Po przyjeździe pociągu musimy zdać skład, a rano przyjąć kolejny i nasza „przerwa” od 23 do 4 bardzo się kurczy, bo musimy jeszcze wykonać próbę hamulca, wypisać stosowną dokumentację. Jednak jeżeli coś nam z tego czasu zostanie, mamy pomieszczenie, w którym mamy gdzie się podziać i mamy tam socjal w postaci czajnika i miejsca, w którym możemy np. zagrzać sobie jedzenie itp.
Jeżeli chodzi o prywatne noclegi, to najczęściej szukam ich na Airbnb (Czarnogóra, Paryż), ale grzebię też w innych miejscach, bo można w ten sposób znaleźć fajne miejscówki. Tak było z Kalem koło Węgorzewa.

Zacne Nocowanie: Czy zdarza się, że konduktorzy śpią w wagonach? Jeśli tak, to czy kuszetka to według Ciebie zacne nocowanie?
Przemysław Brych: Zdarza się mieć przerwę w nocy w taborze, ale to bardzo rzadko i jak mówiłem wcześniej, spania raczej nie ma, bo mamy dużo innych obowiązków. Jeżeli zostajemy na taborze, naszym zadaniem jest jego dozorowanie wespół z maszynistą. Co do spania w wagonach, polecam skansen w Jaworzynie Śląskiej, gdzie możemy spać w starych wagonach sypialnych. A co do samych wagonów sypialnych, tych czynnych – polecam podróż w takim wagonie nocą. To jest naprawdę zacne nocowanie – przyjeżdżacie rano wypoczęci i pełni energii do zwiedzania. Polecam nocny pociąg Chopin z Warszawy, którym wygodnym wagonem sypialnym dojedziemy do Wiednia, Salzburga, Monachium, Pragi czy Budapesztu. Pociąg jest po drodze na różne destynacje.

Zacne Nocowanie: Masz swoje ulubione trasy kolejowe? Które linie sprawiają Ci najwięcej frajdy?
Przemysław Brych: Oczywiście. Do znudzenia Wrocław Główny – Szklarska Poręba Górna – dużo przygód i wspomnień. Z zagranicznych tzw. Kolej Snów Belgrad – Bar (Czarnogóra). Choć trasę Budapeszt – Burgas i Budapeszt – Split także dobrze wspominam 🙂

Zacne Nocowanie: Jakie były Twoje najbardziej niespodziewane lub zabawne przygody podczas pracy na kolei?
Przemysław Brych: Znalezienie zabawki – gumowego smoka, którego właściciel (a raczej jego mama) zgłosiła się do mnie. Media szybko to podchwyciły i w ciągu jednego tygodnia wylądowałem dzięki temu w Teleexpressie, Pytaniu na Śniadanie i Dzień Dobry TVN. Z prywatnych – kiedyś na trasie Szklarska Poręba – Wrocław Główny tajemniczy mężczyzna przewidział moją przyszłość.

Zacne Nocowanie: Czy zdarzyło Ci się nocować w nietypowych miejscach z powodu opóźnień lub awarii pociągów?
Przemysław Brych: Nie, ale kiedyś podczas powodzi na Żywiecczyźnie był autobus od Rajczy do Zwardonia. Brodziłem w wodzie, idąc z ludźmi z pociągu na autobus, buty całkiem przemoczone. Rano wracałem autobusem do Rajczy i dalej pociągiem – cieszyłem się, że buty mi wyschły, tyle tylko, że to nie były moje buty, ale kolegi, który zadzwonił do mnie i mi o tym powiedział.

Zacne Nocowanie: Jak wygląda Twój typowy dzień (lub noc) w pracy? Ile czasu spędzasz na torach, a ile na odpoczynku?
Przemysław Brych: Najczęściej pracujemy od 8 do 12 godzin i tyle samo musimy mieć odpoczynku. W ciągu zmiany przejeżdżamy nawet 500 km. Zaczynamy o bardzo różnych porach dnia i nocy. Wypracowujemy standardową liczbę godzin, która jest w miesiącu.

Zacne Nocowanie: Twoja kolejowa pasja i działalność w sieci sprawiły, że stałeś się rozpoznawalny. Czy ludzie podchodzą do Ciebie na peronach i w pociągach, prosząc o zdjęcia lub rozmowę? Jak reagujesz na taką popularność?
Przemysław Brych: Tak. Podchodzą, rozmawiają. Wiem, że z boku wyglądam na osobę „hej do przodu”, ale jak ktoś do mnie zagada w pociągu czy na ulicy, zawsze strzelę buraka i muszę wziąć parę oddechów, by móc rozmawiać. Musiałem przywyknąć do własnej popularności – co jest bardzo miłe, ale też bardzo męczące. Po godzinie 19:00 telefon w trybie samolotowym (haha). Ale już się nauczyłem dzielić życie prywatne, zawodowe i kolejowego influ. Są też fajne aspekty tego. Np. kiedyś jadąc wagonem sypialnym z Ustki do Katowic, zagadał do mnie konduktor wagonu sypialnego, witając mnie słowami: „Witam pana Konduktora Przemka”. Do dziś się dobrze znamy i spotykamy od czasu do czasu.
